W lipcu 1944 roku Niemcy rozpoczęli demontaż instalacji fabrycznych. Zrabowane mienie wywożono koleją w głąb Niemiec. W ruchu pozostała tylko fabryczna elektrownia.
„Rozpalenie kotła nie było łatwe. Urządzenia transportu węgla i napędy rusztów z braku energii elektrycznej nie mogły pracować normalnie. Nie mogły pracować elektryczne pompy zasilające kocioł w wodę, ani też pompa przewałowa układu chłodzenia turbiny i generatora. Pracownicy nosili węgiel ze składowiska w koszach a druga część ręcznie napędzała przekładnie posuwu rusztów” – czytamy we wspomnieniach W. Palki. [1]